Tym
razem kierunek wakacyjny Dolny Śląsk – dwutygodniowy urlop
zaplanowaliśmy podzielić na zwiedzanie rejonu Gór
Stołowych,wyprawy w Karkonosze i zwiedzanie Wrocławia.
Nasza
podróż rozpoczynała się nie z Łodzi lecz z woj.
świętokrzyskiego. Trasa wyliczona przez nas miała około 450 km.
Wybraliśmy opcję objazdową dzięki temu, że byliśmy na wyprawie
z osobą zmotoryzowaną:)
Pierwszy
postój był w Złotym Stoku, gdzie zaplanowaliśmy zwiedzanie
kopalni złota. Zakupiliśmy bilety wstępu i poszliśmy
na kawę, gdzie czekaliśmy na wejście naszej grupy z przewodnikiem.
Wybraliśmy opcję „podstawową”, która obejmowała zwiedzanie
Sztolni Gertruda i Sztolni Czarnej (cen niestety nie pamiętamy, choć
zapewne i tak byłyby nieaktualne).
Przewodnik
opowiedział nam trochę o historii górnictwa, oglądaliśmy zbiory
minerałów, narzędzia górnicze i same sztolnie. Ciekawa kolekcja
tablic ostrzegawczych i informacyjnych.
W sztolni Czarnej mogliśmy
podziwiać podziemny wodospad (taki nie za duży :P )
Po
szczegóły cenowo-organizacyjne zapraszamy na stronę:
Następnym
punktem programu był Kamieniec Ząbkowicki i zwiedzanie pałacu z
XIX wieku. Historia pałacu jak i jego wygląd wydawał nam się
bardzo ciekawy (polecamy przeczytać opis na
http://www.zamkipolskie.com/kaec/kaec.html).
Parking z tego co pamiętamy był blisko jakiegoś kościoła. Trasa
do wejścia pałacu wiodła przez niezłe krzaczory wąską wydeptaną
ścieżką (ogólnie szliśmy na czuja – głównie po zapachu
gotowanego obiadu).. Co jakiś czas ukazywała się tabliczka „teren
prywatny, wejście zabronione”, „uwaga zły pies”. Dookoła
pałacu był mur, który dla utrudnienia potencjalnych włamywaczy,
był naszpikowany kilogramami potłuczonego szkła.
Wejście do
pałacu było równocześnie wejściem do hotelu „castel”.
Okazało się, że zwiedzanie jest tylko grupowe z przewodnikiem.
Bilet wstępu kosztował 10 zł
Kilka
osób już się zebrało, więc długo nie musieliśmy czekać. Zaraz
na początku, na dziedzińcu, przywitała nas niezła sfora psów
ujadająca, śpiąca jak i warcząca. Podobno nie gryzły, ale nikt
nie odważył się odejść zbytnio od grupy.
Całość pałacu była
na wpół ruiną na wpół pochłonięta remontem. Na przejściach
walało się wszystko od gadżetów remontowo-budowlanych po kajaki i
stare telewizory.
Wzdłuż schodów raziły straszne malunki (podobno
z powstały podczas kręcenia jakiegoś filmu).
Z pierwszego piętra
widoczne były fragmenty zewnętrznej elewacji dziedzińca, które
ukazywały dawną urodę tego miejsca. Wewnętrzne pomieszczenia były
totalną ruiną (trzeba było uważać jak i gdzie się stawiało
nogi). Z tarasu (po którym niewiele zostało) widać było
zaniedbany ogród i resztki dawnej świetności..
Smutek
trochę nas ogarnął. Pałac wykazuje duży potencjał, jednak
potrzebuje też dużo pieniędzy..
Podczas
dalszej podróży zatrzymaliśmy się w Ząbkowicach Śląskich, by
obejrzeć ruiny zamku książęcego, ale niestety okazało się, że
zwiedzanie było niemożliwe..wszystkie możliwe wejścia były
zamurowane, zakratowane i osiatkowane..Obeszliśmy więc obiekt
dookoła, powstrzymaliśmy się od włamania i cóż..ruszyliśmy w
dalszą drogę.
Dla ciekawych - aspekt historyczno-architektoniczny opisano na stronie : http://www.zamkipolskie.com/zabk/zabk.html
Na koniec dnia została nam tylko sprawa
noclegu jaki zaplanowaliśmy w Karłowie. Plan był taki, że nocleg
zapewne gdzieś znajdziemy. Wioska okazała się mniejsza niż nam
się wydawało. Zatrzymaliśmy się w „centrum” i rozeszliśmy
się poszukać wolnych miejsc. Traf chciał, że jedno z nas poszło
do Ośrodka Wypoczynkowego „pod Szczelińcem” gdzie pani
poinformowała nas, że został jej już tylko jeden pokój do tego
trzyosobowy. Co idealnie się złożyło:) Pokój malutki, ale ze
stolikiem i z łazienką – niestety cen już nie pamiętamy.
Najlepszą rzeczą jednak było to, mieliśmy piękny widok z okna na
Szczeliniec Wielki. Darmowy i dość duży parking. Karłów jest
świetną bazą wypadową na okoliczne szlaki i atrakcje.
Link
do Ośrodka „pod Szczelińcem” w Karłowie:
http://www.nocowanie.pl/noclegi/karlow/os__wypoczynkowe/68736/www,68736.html
Na koniec dnia energii w nas jeszcze było
dużo, więc poszliśmy na wieczorny spacer do Fortu Karola.
Z Karłowa - żółty szlak lub wzdłuż
szosy niebieskim szlakiem, odbić w lewo na zielony i kontynuować
żółtym do Karłowa. Około 1 h.
Spacer był przyjemny. Dojście do fortu zajęło nam około 20 minut, trasa
w dużej części szosą. Na same ruiny chwilę trzeba było ruszyć
pod górkę, ale krótki kawałek. Na gorze pozostały już tylko
fragmenty dawnego fortu. Przygotowano taras widokowy ( z tablicą
opisującą okoliczne punkty), z którego mieliśmy okazję obejrzeć
zachód słońca. Całkiem przyjemna panorama.
Mapy: Sudety Wschodnie (wydawnictwo
Express Map)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz