sobota, 16 marca 2013

Włochy Klasyczne - Dzień Ósmy - Asyż, San Marino i podsumowanie

Na koniec wyprawy „Włochy klasyczne” zaplanowano Asyż. Głównym punktem było zwiedzenie Bazyliki św. Franciszka, ale przyznamy się, że dyskretnie uciekliśmy by móc zobaczyć coś co nas bardziej interesowało - urokliwe miasteczko. Było przecudnie cicho i pusto. Zabudowa kamienna i piękna panorama co chwile ukazująca się między budynkami. 


Dodatki dodające uroku tego miejsca – małe sklepiki z ceramiką, pięknie wydecoupagowane tabliczki przedstawiające właścicieli budynków, drzewa wkomponowane w kamień. 


 
Mieliśmy jednak tylko chwilę na zapoznanie się z otoczeniem, gdyż jeszcze w drodze powrotnej do Polski musieliśmy zajrzeć do San Marino, gdzie jedyną okazją miał być zakup głównie alkoholu w strefie bezcłowej. Pamiętamy jak wjeżdżało się ostro pod górę. I pamiętamy sklepy z tabliczkami po Polsku „zapraszamy na darmową degustację”. Pozwoliliśmy sobie nie skorzystać i odpoczęliśmy w cieniu drzew czekając na powrót wycieczki. 

Następnego dnia po nocy w autokarze nasza wycieczka się zakończyła w Łodzi.


 
Podsumowując była to bardzo intensywna wycieczka. Zdobyliśmy ogromną wiedzę na temat zabytków, ale prawdziwych Włoch nie poznaliśmy. Mieliśmy wrażenie, że podczas całej tej wyprawy spotykaliśmy mnóstwo ludzi – ale były to tłumy turystów z całego świata a nie Włosi (no sporadycznie pan w sklepie czy pan kelner). Jednak dzięki tej wyprawie wiedzieliśmy, że do Włoch wrócimy, ale już na własną rękę, z własnym programem i z przewodnikiem - w ręku.


Dla kogo taka wycieczka?
Dla osób ciekawych świata, ale nie mających odwagi i czasu na zaplanowanie własnej podróży. Wszystko podane na tacy – wybieramy wycieczkę i program, który nas ciekawi, reszta już nas nie interesante (dojazd, ceny, trasy, nocleg, posiłki, bilety wstępu). Trzeba jednak pamiętać, że jest to opcja dla osób o dobrej kondycji. Wycieczka jest nastawiona na to, by każdy punkt programu odhaczyć i nie ma czasu na głębsze zastanowienie. Przewodnicy w większości bardzo ciekawie opowiadają o miejscach, ale nikt normalny nie jest w stanie wszystkiego zapamiętać (dlatego warto zabrać ze sobą dodatkowo przewodnik). Czyli „Tu byłem, zobaczyłem i nic więcej nie pamiętam”. Ach i jest to opcja dla osób społecznie otwartych (na polskie klimaty wycieczkowe), nas nerwy brały – trudno zrozumieć czasem roszczeniowy charakter i ciągłe pretensje zupełnie bezpodstawne (śniadanie jest kontynentalne dlatego nie ma jajecznicy na śniadanie; schaboszczaka nie podają na kolację, bo to nie Polska; jak nie wolno wchodzić do basenu, to nie właźcie; powolne mówienie do kelnera po polsku nie pomoże mu w zrozumieniu języka polskiego itd. itp.) Są też takie miejsca, gdzie po prostu bezpieczniej jest się wybrać na wycieczkę zorganizowaną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz