Czas w drogę. Cofamy się i kierujemy na północ do Asyżu. Trasa drogą ekspresową, wygodna i szybka. Jednak odnalezienie kempingu już tak szybko nam nie poszło. Zrezygnowaliśmy z GPS-a, bo znów zafundował yarisowi off-road :) Przejechaliśmy dolną część miasta rozglądając się za znakami. Udało nam się dojechać pod Ponta Cappuccini i jakoś dojrzeliśmy kemping Fontemaggio. Szybko się zameldowaliśmy i ruszylismy w poszukiwaniu wolnego miejsca. I tak jechaliśmy i jechaliśmy po zupełnie pustym terenie..było to zaskakująco dziwne, bo kemping wygląda na niezły - cenowo całkiem znośnie, cień, widok, 800 m. do centrum. Tym razem mogliśmy wybrzydzać i szukaliśmy idealnego miejsca na rozbicie namiotu:)
Ruszyliśmy zwiedzać Asyż. Przyjemny spacer od kempingu do murów miasta, na skróty zajął nam chwilę. Postanowiliśmy swobodnie pokręcić się po starych uliczkach, uciekając od tłumu pielgrzymów.
Oczywiście zajrzeliśmy do Bazyliki św. Franciszka, byliśmy nawet przy krypcie Franciszka (gdzie można było za 1 euro zakupić świecę i ułożyć na stosie innych świec z napisem "do zapalenia"). Obejrzeliśmy dolny i górny kościół bez większych emocji, ale dłużej nie dalibyśmy rady.
Szybkim krokiem zeszliśmy z drogi pielgrzymom i poszliśmy zobaczyć ten Asyż, jaki zapamiętalismy kilka lat temu. Miasteczko jest malutkie, a jednak można uciec od turystycznego zgiełku. Zafundowaliśmy sobie bilet łączony do trzech obiektów (Rocca Maggiore, pinakoteki i Foro Romano).
Piękne widoki:) Poszwendaliśmy się również po uliczkach-raz w górę raz w dół, odkrywając wspaniały klimat tego miejsca.
Oczywiście zajrzeliśmy jeszcze do kilku kościołów. W końcu nie wiadomo, czy kiedyś jeszcze odwiedzimy Asyż.
Odkryliśmy tanią opcję jedzeniową - woda z lodówki, danie na ciepło z mikrofali i to wszystko samoobsługowe i dostępne cenowo.
My ambitnie postanowiliśmy na kolacje zjeść coś z grilla, ale musieliśmy poszukać jakiegoś normalnego sklepu w dolnej części miasta. Z pomocą przyszedł sąsiad Włoch z kempingu, który na migi opowiedział jak dojechać do najbliższego sklepiku. Udało nam się zakupić mięso u prawdziwego włoskiego rzeźnika - bardzo przyjazny człowiek, cały czas prowadził monolog wywijając nożem:)
Tego wieczoru była uczta - prawdziwe hamburgery z grilla. Spokój, cisza (z wyłączeniem dalekich sąsiadów, którzy wyglądali na stałych rezydentów tego kempingu, z 2 wielkimi psami, które ciągle ujadały i atakowały siebie nawzajem lub swoich właścicieli..)
Info praktyczne:
Niestety nie pamiętamy ceny biletu łączonego:( (chyba około6 euro)
Kemping Fontemaggio:
Koszt 25 euro (auto, 2 osoby, namiot, prąd)
- duży kemping, pusto
- blisko do zabytkowej części Asyżu (ok. 800 metrów)
- sanitariaty w dobrym standardzie
- sklepik na terenie (ekstremalnie drogo)
- piękny widok
Nie mogliśmy odszukać strony internetowej, ale za to znaleźliśmy filmik poglądowy :)
Nie wiem dlaczego zdjęcia z podróży mnie wzruszają. Przy tym poście też tak było. Jednak wyjazdy to niesamowite emocje. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń