czwartek, 10 września 2015

Peniscola

Do Peniscoli wybraliśmy się, by zwiedzić zamek zbudowany w XIII w. przez Templariuszy i zobaczyć stare miasto w otoczeniu lazuru morza.


Dojeżdżaliśmy z Castellon de la Plana pociągiem do Benicarlo. Następnie trzeba liczyć, że w niedługim czasie pojawi się w okolicy małego dworca jakiś autobus do Peniscoli :) Tak nam się szczęśliwie udało, że akurat nie musieliśmy czekać i autobus był praktycznie pusty (niestety do czasu)-trasa biegnie wzdłuż plaż, kurortów i na każdym przystanku dosiadał się tłum ludzi. W ukropie nie wytrzymaliśmy długo i wybraliśmy dłuższy spacer niż dalszą podróż wypchanym po brzegi autobusem...Nie wiedzieliśmy gdzie wysiadamy, ale z oddali widzieliśmy już charakterystyczny cypelek znany nam ze zdjęć.


Cała trasa do starej części Peniscoli ciągnęła się wzdłuż totalnie zapełnionych plaż..


Na szczęście, ku naszej radości, godziny południowe okazały się zdecydowanie mniej atrakcyjne do zwiedzania starego miasta, w związku z tym na spokojnie mogliśmy odkrywać nasze zaplanowane miejsca:) Z murów obronnych roztacza się piękny widok, kolor otaczającego morza jest powalający.










Spacer po zamku jest ekscytujący - jest wiele zakamarków, wieżyczek, tarasów,  punktów widokowych. Uliczki starego miasta są obielone, zadbane, przyjemne:) Są sklepiki z tandetnymi wyrobami ale i małe knajpki (polecamy restaurację z owocami morza przy porcie - stołowali się tam miejscowi ;) )

Powrót okazał się łatwiejszy niż myśleliśmy. Autobus powrotny do Benicarlo w tę stronę był znośny jeśli chodzi o natężenie ludzi, zaś pociąg do Castellon de la Plana totalnie luksusowy (trafiliśmy na jakiś ekspres do Madrytu, ale cena podobna jak w standardowym RENFE).

Info praktyczne:
  • pociąg Castellon de la Plana - Benicarlo - 12 euro (chyba za 2 osoby)
  • pociąg Benicarlo - Castellon de la Plana (ekspres) - 15 euro (chyba za 2 osoby)
  • autobus Benicarlo-Peniscola - 1,5 euro (w jedną stronę od osoby)

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Castellon - w krainie zamków

Planując wakacje w tej części Hiszpanii (między Barceloną a Walencją) doszukaliśmy się kilku ciekawych miejsc. Prowincja Castellon znana jest z Wybrzeża Kwiatu Pomarańczy (Costa del Azahar) oraz ze świetnie zachowanych zamków, ruin i wież obronnych. 

Naszym miejscem wypadowym było Castellon de la Plana. Ze względu na umiejscowienie wydawać by się mogło, że łatwo będzie nam znaleźć stamtąd połączenia do różnych mniejszych bądź większych miasteczek..niestety okazało się, że nasze punkty turystyczne są raczej nie osiągalne komunikacją publiczną..
Zdecydowaliśmy się na zwiedzanie Ondy i Vilafames (jedyne połączenia autobusowe jakie udało nam się znaleźć).

Ale może słów kilka na temat samego miasta. Musimy przyznać, że Castellon de la Plana stara się zachęcić jak może do zwiedzania miasta jak i regionu. Świetnie zorganizowana Informacja Turystyczna przy Plaza Mayor posiada wiele ciekawych propozycji na spędzenie czasu w okolicy, pracownicy chętnie udzielają odpowiedzi na każde pytanie i proponują wiele broszur :)


Warto się przejść na Plaza Major z katedrą Santa Maria, dzwonnicą El Fadri i ratuszem. 


 Spacer po mieście czasem odkrywał przed nami dziwne konstrukcje, momentami straszne i dziwaczne, ale ogólnie miasto zadbane, raczej spokojne i jak dla nas zwyczajne.


Plaże znajdują się w dzielnicy El Grao. Castellon de la Plana oddalone jest od morza o kilka kilometrów. Nie ma jednak problemu z dojazdem - b. częste połączenia autobusem miejskim (z odpowiednim hiszpańskim klimatem - późnym popołudniem jechał cały autobus rodzin z dziećmi, na każdym przystanku dosiadały się nowe osoby i wszyscy ze wszystkimi dyskutowali - każdy miał coś do powiedzenia, łącznie z kierowcą:) ). 
Plaża szeroka, dobrze utrzymana, mało ludzi (sami miejscowi), woda ok, piękny widok (trzeba patrzeć w kierunku północnym, bo z drogiej strony jest port heh). Swoją drogą jak miło patrzeć jak ludzie normalnie plażują, a nie budują jakieś forty z kawałków szmat dookoła wydzielonego poletka w piachu..ech polskie morze przekonuje nas tylko nie w sezonie i najlepiej z dala od kurortów..

Villafames

Ta mała mieścinka mieści się około 25 km od Castellon de la Plana. Dojazd dość trudny (2 autobusy dziennie! Na dworcu autobusowym (mimo, że są tu połączenia międzynarodowe) nie ma co liczyć na pomoc w informacji na ten temat(buda, gdzie sprzedawali bilety czynna była okazjonalnie, a nawet jak ktoś w niej siedział, to bez kija nie podchodź - zupełnie jak na dworcu gdzieś w Polsce ;P ). Lepiej od razu ruszyć do informacji turystycznej w Castellon). Trasa jednak ciekawa, z serpentynami, b.dużo przystanków (kilka osób jechało, wszyscy się znali ;) ) Autobus dowiózł nas do głównego placu w Villafames. Jak wysiadaliśmy próbowaliśmy dogadać się z kierowcą, o której i skąd odjeżdża - pan przyjaźnie i na migi wskazał jakąś boczną drogę, na zegarku ustawiliśmy czas odjazdu i tak ruszyliśmy zwiedzać miasteczko (licząc, że jakoś uda nam się wrócić). Villafames jest mikro, umiejscowione na wzgórzu, z widoczną z drogi wieżą. Kilka budynków, dobrze zadbanych. Doznaliśmy nagłego szoku, gdy błądząc między uliczkami szukając trasy do ruin, usłyszeliśmy huk, potem bardzo głośno muzykę a następnie jakiś monolog po hiszpańsku. Na początku myśleliśmy, że może ktoś ogląda głośno telewizję, ale szybko odkryliśmy, że te dźwięki wydobywają się z głośników, które przymocowane były na każdym rogu na budynkach. Śmialiśmy się, że to na cześć jedynych turystów tego dnia (było pusto, nikogo na ulicach - nawet mieszkańców!)





Wracając do zamku. Umiejscowienie piękne, na skałach, wysoko nad miasteczkiem. Kolor kamieni nietypowy - czerwony. Pozostały ruiny, wieża, kawałek placu i murów. Wstęp bezpłatny, zwiedzanie dowolne ;)



Schodząc z zamku udało nam się zajrzeć do małego sklepiku z lokalnym jedzeniem i trunkami. Właściciel był zachwycony, jednak zaraz się zestresował, bo trudno nam było się dogadać. Poczęstował nas swoim słodkim winem (tak zrozumieliśmy), które przypominało trochę porto. 
Czekając na autobus udało nam się nawet odszukać otwarty bar, gdzie wreszcie kupiliśmy coś do picia i nawet coś zjedliśmy. Jednak dano nam tylko 15 minut na dokończenie posiłku, gdyż bar również zaraz zamknięto.
Co do powrotu, to mieliśmy lekki stres, gdyż o umówionej godzinie i miejscu autobus stał, ale zamknięty i pusty. Tabliczki autobusowej brak, nawet znaku przystanku nie było.. Na szczęście kierowca się zjawił, mega spóźniony, ale wyluzowany. Przyszedł na ostatni kurs z synkiem :) Jechaliśmy do Castellon de la Plana we czwórkę, nikt nie wsiadł po drodze (nie dziwne, że kierowca nie przejął się spóźnieniem).

Onda


Onda jest miastem znanym (oprócz zamku Trzystu Wież) z produkcji ceramiki - całe przedmieścia obsypane są fabrykami płytek ceramicznych. Dzięki temu łatwiej tu dojechać, gdyż autobusami z Cstellon zapewne kursują pracownicy fabryk.


Autobus zatrzymuje się blisko Plaza Espana, gdzie mieści się informacja turystyczna, choć drogę na zamek łatwo odszukać - teren jest gigantyczny, a ruiny widoczne są z daleka.
Zamek Trzystu Wież (Castillo de las Tresciantas Torres) zaskakuje powierzchnią. Teren jest duży, dobrze zachowany (nadal widać prace renowacyjne). Wstęp bezpłatny. Niestety nie udało nam się zwiedzić zamkowego muzeum (mimo, że otwarte pani sprzątająca przegoniła nas ścierą zasłaniając wejście) i trasy na mury-cała była zamknięta :(




Ze wzgórza zamkowego roztacza się piękna panorama miasta i okolic.


W związku z tym, że sama Onda nie ma starego miasta wybraliśmy się do Muzeum Ceramiki (Museo del Azulejo Manolo Safont) - od zamku wydawało się, że to dosłownie rzut beretem, a tu okazało się, że wcale nie tak blisko. Do tego lekkie wzniesienia, upał i zwątpienie czy warto się tak męczyć. Okazało się, że muzeum jest nowoczesne, posiada imponujące zbiory ceramiki, ciekawe eksponaty i wystawy. Wejście bezpłatne, budynek zwiedza się samemu (niestety informacje w języku hiszpańskim). Momentami było dziwnie, bo byliśmy zupełnie sami, w pustym budynku, wchodziliśmy do pomieszczeń, gdzie były zgaszone światła i nic się nie działo (m.in. szkoła ceramiki nie działała), ale ogólnie samo muzeum warte odwiedzenia:)


Przechadzając się uliczkami miasta (zwykłe budynki) widać, że jest to region znany z produkcji płytek ceramicznych:

 Info praktyczne:

  • pociąg Walencja - Castellon de la Plana - 5,70 euro (osoba)
  • autobus Villafames, Onda - 4,60 euro (osoba, 2 strony)
  • autobus na plażę w Castellon - 1,05 euro (osoba)
  • wejście na zamek w Villafames i Ondzie oraz do Muzeum Ceramiki - bezpłatnie

Nocleg hotel Dona Lola (53 euro za pokój):

  • blisko centrum i dworca autobusowego
  • standard hotelowy (wiec dla nas super luksus) - klimatyzacja, wygodne łóżko, wielka łazienka, czysto, śniadania kontynentalne w cenie