wtorek, 27 sierpnia 2013

Austria-Włochy 2013-Dzień trzeci - Grossglockner Hochalpenstrasse

Rano spakowaliśmy namiot i wszystkie pakunki, ostatni raz spojrzeliśmy na panoramę Salzburga i ruszyliśmy w dalszą drogę. Ten dzień zaplanowaliśmy na alpejską trasę widokową, która miała nas doprowadzić pod najwyższy szczyt Austrii - Grossglockner (Wielki Dzwonnik) i pod lodowiec Pasterze (brzmi dziwnie znajomo? Nazwa pochodzi z języka słoweńskiego, który jest - pomijając wymowę - całkiem podobny do polskiego).
Pogoda była piękna, nastroje super, nie mogliśmy doczekać się wjazdu na trasę. Zwłaszcza że po drodze ukazywały nam się niesamowite widoki :)
Niestety przejazd trasą jest dodatkowo płatny – bramki opłat znajdują się w miejscowości Fusch. Droga dzięki temu jest świetnie przygotowana, dobrze oznaczona, jest aż 12 punktów informacyjnych, przyrodniczych lub po prostu ciekawych widokowo. Zgodnie stwierdziliśmy, że były to najlepiej wydane wakacyjne pieniądze:)
 

Trasa ma niecałe 40 kilometrów, ale przejechanie nią zajęło nam cały dzień. Nie da się po prostu jechac nie robiąc przystanków. Co chwile się zatrzymywaliśmy i robiliśmy zdjęcia zachwycając się niesamowitymi widokami.
Droga ma dwie odnogi w które można zboczyć podczas jazdy. Pierwsza z nich prowadzi na najwyżej położony punkt widokowy na trasie - Edelweissspitze (2571 m n.p.m.). Wjazd był dość męczący - z wygodnej szerokiej alei droga zwęża się, występuje dość duże nachylenie, a na  ostrych zakrętach ledwo co mieszczą się dwa samochody. Niestety na podjeździe jedzie samochód za samochodem, a na górze nie ma wiele miejsca. Oczywiście okazało się że na szczycie nie ma ani jednego wolnego miejsca parkingowego, więc zrobiliśmy rundkę wokół mikro parkingu i wróciliśmy serpentynami ostro w dół (warto przed wyprawą sprawdzić czy hamulce w samochodzie są sprawne).

Drugi zjazd kieruje wprost pod najwyższy szczyt Austrii i schodzący z niego lodowiec. W najdalej położonym punkcie - Franz-Josefs Hohe wybudowano nowoczesny, duży parking który jest w stanie przyjąć napływającą gigantyczną falę kierowców.
 Oczywiście marzyliśmy o tym aby wejść na lodowiec. Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, więc zdecydowaliśmy się zjechać kolejką Gletscherbahn, która teoretycznie miała przywieść nas pod sam jęzor lodowca. Jednak okazało się, że w latach 70-tych lodowiec był na poziomie ostatniej stacji kolejki, jednak obecnie trzeba przynajmniej dwóch godzin by dojść do jęzora lodowca. Ograniczeni czasowo doszliśmy najbliżej jak się dało. Umoczyliśmy ręce w polodowcowej wodzie, poobserwowaliśmy fragment góry lodowej, która oderwała się od lodowca, oraz zafascynowani szliśmy doliną świeżo żłobioną przez lodowiec (trzeba było bardzo uważać jak stawiało się nogi, gdyż grunt był bardzo niestały) Wrażenia niesamowite, choć lodowiec wyglądał mało lodowcowo ;) Kiedyś tu wrócimy z większym zapasem czasu i zaryzykujemy dłuższy spacer.

 Po drodze mijaliśmy turkusowe jeziorka polodowcowe, zieleń bijącą po oczach, niezliczone strumienie, potoki oraz wodospady. Nigdy nie zapomnimy tej trasy, najpiękniejszej jaką jechaliśmy dotychczas.
 A na postojach rozczulały nas lokalne pamiątki. Żałujemy jednak, że hałas na drodze skutecznie wystraszył alpejskie zwierzaki (tak liczyliśmy na bliskie spotkanie ze świstakami, a tutaj tylko raz z daleka widzieliśmy szybko uciekające małe kształty...). Musieliśmy pocieszyć się widokiem zwierząt pastewnych - krów i owiec.
Został nam ostatni przystanek - malownicze Heiligenblut i kolejny kemping .
 Pod koniec drogi zapach palonych hamulcy dawał nam się tak we znaki, że już martwiliśmy się o stan yarisa. Do tego GPS do Nationalpark Camping Grossglocner poprowadził nas wyjątkowo idiotyczną, długą, wąską i okrężną drogą... Kemping okazał się całkiem przyjemny, mieliśmy dużo miejsca na rozbicie naszego namiotu. Zakupiliśmy lokalne przysmaki na grilla i mogliśmy odpocząć oglądając zachód słońca w samym centrum Alp austriackich :) Można tylko powiedzieć ach i och:)
Info praktyczne:
Jednorazowy bilet na przejazd Grossglocner Hochalpenstrasse - 33 euro
Kolejka Gletscherbahn (w dwie strony za osobę) 9,80 euro
Kibelki na trasie 0,50 euro

Kemping - National Camping Grossglocner-  ->http://www.nationalpark-camping.at/
      koszt 21,30 euro(2 os., auto, taksa klimatyczna)
  • duży kemping, wygodny do rozbicia namiotu teren (dużo wolnego miejsca)
  • brak cienia ( otwarte pole)
  • piękne otoczenie (wokół wysokie alpejskie szczyty - widać Grossglocnera)
  • sanitariaty ok. ale ilość niewystarczająca - wieczorne i poranne kolejki do prysznica (czkaliśmy ok.15 min.) zdarzała się chłodna woda
  • miła obsługa
  • restauracja/mini market
  • do centrum miasteczka ok. 20 min spacerkiem 
  • w nocy zimno nawet w środku lata (mimo temperatury w dzień dochodzącej do 30 stopni)

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Austria-Włochy 2013 - Dzień drugi - Salzburg cd.

Od wczesnego poranka ruszyliśmy zwiedzać miasto. 

Tym razem postanowiliśmy do miasta iść piechotą - jest na prawdę blisko, a po drodze można zjeść śniadanie w McDonaldzie na przeciwko kempingu - obsługa kiepsko mówiła po angielsku ;)

 Rozpoczęliśmy od spaceru po wzgórzach Mönchsberg górujących nad starówką. Weszliśmy na trasę od ulicy Augustinergasse, minęliśmy mury obronne i wkroczyliśmy w przyjemną zacienioną drogę (było to ogromnym plusem z powodu panującego upału).

Trasa ma kilka pięknych punktów panoramicznych.
Po drodze mijaliśmy Muzeum Sztuki Nowoczesnej – z wątpliwej urody rzeźbą na dziedzińcu (nam kojarzyła się jednoznacznie). 


Jest też luksusowa restauracja. My jednak woleliśmy w spokoju odpocząć w cieniu drzew pokrzepiając się wodą.. Trasa doprowadza aż pod Hohensalzburg (monumentalnej twierdzy biskupiej)
Może będziemy żałować, ale nie pokusiliśmy się na zwiedzanie twierdzy (wstęp 11 euro). Zeszliśmy na starówkę. Po drodze na Festungsgasse zajrzeliśmy na mały klimatyczny cmentarz z niesamowitymi katakumbami wykutymi w skale przy Peterskirche.
Obeszliśmy również Residenz (pałac biskupi) z Residenzbrunnen (podobno największą barokową fontanną w środkowej Europie). Niestety plac wydaje się nieco pusty, zaś fontanna, lekko przytłaczająca - nie oczarowała nas.
Dość szybko minęliśmy też dom Mozarta przy Getreidegasse (ogromny tłum turystów – zwłaszcza azjatyckich)
Skierowaliśmy się na drugą stronę rzeki Salzach w kierunku kościoła św. Sebastiana. Interesował nas cmentarz znajdujący się za kościołem, gdzie pochowana została rodzina Mozarta. Pośrodku niewielkiego cmentarza mauzoleum arcybiskupa (podobno Dietriecha), które wyłożone jest w środku płytkami majolikowymi (dopiero w domu sprawdziliśmy o co chodzi ;) ).
Dopadało nas zmęczenie, do tego woda się kończyła, a że była niedziela sklepy były pozamykane... Jednak bardzo chcieliśmy wejść na jeszcze jedno wzgórze, gdzie znajduje się klasztor Kapucynów. Nie łatwo było znaleźć drogę... Przy Imbergstrasse między kamienicami ujrzeliśmy schody wysoko pnące się w górę. Postanowiliśmy zaryzykować i ruszyliśmy w górę (musieliśmy co chwilę robić przerwy – w ukropie, już bez wody, dość ciężko przychodził nam każdy stopień).


 Jednak na szczęście trasa zaprowadziła nas tam gdzie chcieliśmy. Spod klasztoru rozpościera się piękna panorama miasta.
Gdy zeszliśmy do centrum odkryliśmy mikro sklepik, gdzie dosłownie rzuciliśmy się na lodówkę z wodą (cena również rzuciła nas na kolana, ale trudno). Płyn postawił nas na nogi i trochę powłócząc nogami zajrzeliśmy jeszcze raz do ogrodów Mirabell gdzie odkryliśmy śmieszne rzeźby karłów.

Po drodze udało nam się jeszcze załapać na całkiem dobre lody i doczłapaliśmy się na kemping. Niestety było jeszcze przed 18 i wokół namiotu nie mogliśmy liczyć na cień. Jednak pod samochodem sąsiadów dało radę przeleżeć do zachodu słońca.
A na koniec dnia skusiliśmy się na przysmak austriacki, który zewsząd reklamuje sam Mozart – mozartkugeln (pralinka pistacjowa).

Info praktyczne:
Hohensalzburg 11 euro
piwo na kempingu stiegl 2 euro
mozartkugeln 0,50 euro
kebab 3,40 euro

środa, 14 sierpnia 2013

Austria-Włochy 2013 - Dzień pierwszy - Salzburg

Pomysł na cel podróży wakacyjnej jak zwykle ewoluował. Udało się odłożyć fundusze na zagraniczny wypad jednak musieliśmy trochę zmienić trasę. Południe Włoch zostawiamy na inny termin.
Postanowiliśmy pojechać na większym luzie, starając się robić mniejsze odcinki między poszczególnymi miejscami. Tym razem obraliśmy kierunek Austria - Włochy (głównie Umbria). 
Wyświetl większą mapę
Z Łodzi do Salzburga było (według GPS-a) około 914 km. Droga jest nieco lepsza niż gdy nią jechaliśmy kilka lat temu - w Polsce autostrada zaczyna się za Siewierzem, i (z około 5-kilometrową przerwą) prowadzi aż do Brna. Polski fragment autostrady nie jest póki co płatny, ale nie jest też jeszcze dokończony (od Siewierza aż do Ostrawy nie ma ani jednej stacji benzynowej!). Z powodów korków (pod Brnem), pomyłek GPS-a na kemping dotarliśmy dopiero po 11 godzinach.


 Pogoda piękna – ciepło, bezchmurne niebo, cudny widok z kempingu Panorama. Kemping malutki, oblegany przez kampery, więc musieliśmy upchnąć się z namiotem i autem między sąsiadami. Ale przynajmniej auto mamy obok. Nasz namiot niestety stał w pełnym słońcu, a o godzinie 18 jeszcze był upał, więc postanowiliśmy ruszyć do centrum (z kempingu ok. 5 km). Polecono nam dojazd autobusem – spacerkiem z kempingu na przystanek ok. 7 min. Akurat trafiliśmy na trolejbus, zakupiliśmy bilet i dość szybko dojechaliśmy do centrum.
Pierwsze wrażenie – czysto, dużo osób, po kątach ciągle ktoś gra Mozarta. Nad starówką góruje twierdza Hohensalzburg, między kamieniczkami przebijają się pionowe skalne ściany. 


Po krótkim spacerze po starówce przeszliśmy rzekę Salzach i skierowaliśmy się do pałacu Mirabell, gdzie odpoczęliśmy w cudnym ogrodzie. Tłum znów w większym natężeniu.


 Powoli zaczęło się ściemniać więc zaczęliśmy kierować się w stronę kempingu. Mijaliśmy między innymi mleczarnie salzburską, gdzie wystawione byłe ciekawe eksponaty..:)
Po godzinnym spacerze dotarliśmy zmęczeni do namiotu.


Info praktyczne:
Winiety – Austria (10-cio dniowa 8,30 euro), Czechy (miesięczna 440 koron)
Średnia cena paliwa za litr (Austria 1,44 euro)
Salzburg autobus z kempingu do centrum (nr.3) 2,40 euro za os. (bilet u kierowcy)

Kemping Panorama – koszt 30 euro (2 os., namiot, auto, prąd) ->http://www.panorama-camping.at/cms/
  • mały kemping blisko autostrady (w nocy trochę słychać auta)
  • dość zapchany, może się zdarzyć taka sytuacja że nie będzie dla nas miejsca. Na szczęście niedaleko jest podobno inny kemping.
  • umiarkowana ilość sanitariatów (około 5 kabin), ale czyste
  • blisko do sanitariatów – dobrze oznakowane
  • mini market (z lodówką na napoje) i restauracja (otwarta od 18)
  • blisko do centrum (łatwo dojść pieszo/blisko autobus)
  • piękny widok