środa, 29 maja 2013

Majówka 2013 - Swornegacie cz.III

...i tak doszliśmy do 3 części wyjazdu..
Po szaleństwach rowerowych postanowiliśmy dać odpocząć nogom i wybraliśmy się na spływ kajakowy. Kiedy dzień wcześniej oddawaliśmy rowery umówiliśmy się na następny dzień na konkretną trasę i godzinę.
Ceny kajaków (www.kajaki-rowery.pl) 30 zł od kajaka i 50 zł za dowóz od grupy. Czyli opłaca się jechać w klika osób.
 Nasza trasa zaczynała się w miejscowości Sąpolno, gdzie zostaliśmy zawiezieni razem z kajakami. Spływ miał trwać około 4-5 h i miał zakończyć się w Swornychgaciach.
 Trasa biegła Brdą przez Jeziora Charzykowskie, Długie i Karasińskie. Trasa łatwa, spokojna, malownicza. Zróżnicowane tereny- i chaszcze i pola i las i jeziora:)






Jedynym minusem była znów temperatura. Wiadomo, jak płynęliśmy to zmokliśmy i  jak wypłynęliśmy na otwartą przestrzeń na jeziorach mocno odczuliśmy zimno.
Ostatniego dnia pogoda była nie najlepsza. Z rana przeszliśmy się nad Jezioro Witoczno, które znajduje się 15 min spacerem od domku Majki i Witka. Niestety jezioro po części mogliśmy podziwiać tylko zza działek leżących nad samym jeziorem.
Po powrocie z krótkiego spaceru postanowiliśmy wybrać się do Bytowa. Trasą około 40 km. Zaplanowaliśmy zwiedzić zamek bytowski -> http://zamekbytowski.pl/#//
 Bezpłatnie można zwiedzić dziedziniec, reszta dostępna jest po zakupie biletu do muzeum (9zł), gdzie przechodzimy przez część pomorsko-kaszubską, a następnie można pozaglądać do zakamarków zamku.
Przy okazji zwiedziliśmy wystawę batiku, piękne prace:)
 Bilet upoważniał nas również do zwiedzania wieży, która obecnie odcięta od zamku usytuowana jest z 2 min spacerkiem na rynku.
By pokrzepić się kawą i czymś słodkim zajrzeliśmy do przytulnej kawiarenki Słodka babeczka -> http://slodkababeczka.wordpress.com/

A na sam koniec w drodze powrotnej wybraliśmy się do miejscowości Leśno, gdzie planowaliśmy zobaczyć kręgi kamienne i kurhany. Doczytaliśmy również, że w wiosce jest najstarszy na Pomorzu Gdańskim kościół drewniany, z najwyższą w Polsce drewnianą dzwonnicą (wys 32 metry). Hmm...nie wiem jak mierzono tą wysokość, ale 32 metrów nie było to na pewno:
Kościół w środku straszy sufitem obitym białym sidingiem. Szybko się zawinęliśmy w kierunku kurhanów. Dzięki znakom nie trudno dojechać, ale trzeba uzbroić się w cierpliwość, gdyż droga jest kiepska, wzdłuż pól, piaszczystą drogą. Przed wejściem parking i tablica informacyjna (miejsce odkryte przez archeologów z UŁ).
Ruszyliśmy ścieżką edukacyjną (miała trwać 60 min). Przy większych kurhanach tablice z opisem czego trzeba się doszukiwać, na co zwrócić uwagę oraz z najważniejszymi historycznymi informacjami z tych terenów.
 Trasa zajęła nam około 15 min (a nie czytaliśmy szybko) ;)
Po powrocie postanowiliśmy wybrać się do restauracji by spróbować kaszubskich ciszek, niestety okazało się, że dań z kuchni kaszubskiej brak! Musieliśmy zadowolić się obiadem bez rewelacji smakowych :(
Na koniec poszliśmy na spacer na Psią Górę w Swornych by chwile posiedzieć nad jeziorem i pożegnać się z majówką na Kaszubach. Ależ było fajnie :)


sobota, 18 maja 2013

Majówka 2013-Swornegacie cz.II

Nadszedł czas na opisanie 2 części wyjazdu majówkowego.

Pogoda, w porównaniu do reszty kraju, całkiem była dla nas łaskawa (oprócz temperatury). Mając chęć poznania dalszej okolicy zaczęliśmy od wypożyczenia rowerów. Skorzystaliśmy z wypożyczalni przy Brdzie (www.kajaki-rowery.pl) Ceny: 5/8 zł -godz lub 35/ 45 zł za cały dzień. Były 2 opcje rowerowe do wyboru - lepsze i gorsze ;) Choć obie były ok. Postanowiliśmy pojeździć po Borach Tucholskich i odkryć kilka ukrytych w lesie jezior. Na początek skierowaliśmy się drogą asfaltową do miejscowości Drzewicz -ok.5 km.(niebieskim szlakiem rowerowym). 
Przy Jeziorze Łąckim szlak skręca w prawo w las. Tu już leśne ubite drogi (uwaga na wkręcające się pod błotniki szyszki).


 Liczyliśmy, że szlak bez problemu doprowadzi nas do Jeziora Nierybno (nadal niebieski szlak rowerowy). Jednak dziwnym zrządzeniem losu nie skręciliśmy w odpowiednim momencie i przedzierając się przez krzaki wyjechaliśmy na Pętlę Lipnickiego, omijając nasze jeziorko. Przy pętli zrobiliśmy przerwę (ścieżka przyrodnicza). Naprawiliśmy też uszkodzenia rowerów (urwany błotnik)


Dalej skierowaliśmy się w kierunku Dęba Bartusia wzdłuż Jeziora Płęsno (szlakiem pieszym zielonym i czerwonym). Dalej niebieskim szlakiem pieszym dojechaliśmy do Małych Swornychgaci i tu szlakiem rowerowym niebieskim przejechaliśmy asfaltową drogą do Chocińskiego Młyna (mijają Jezioro Charzykowskie i Długie) a następnie do Swornychgaci (cała pętla zajęła nam około 4 h). Wróciliśmy na posiłek.

2 wycieczka rowerowa - popołudniowa miała biec kawałek wokół Jeziora Karasińskiego. Ruszyliśmy niebieskim szlakiem pieszym w kierunku Owinka. Linia brzegowa zarośnięta, z tabliczkami "teren prywatny", jednak miejscami można było przedostać się ukradkiem nad wodę.


Droga robiła się coraz trudniejsza dla rowerów- duże piachy. Co chwilę spadał komuś łańcuch (założenie  nie było wcale takie łatwe..). Jednak pogoda była przyjemna, sił jeszcze było dużo i mimo uciążliwej trasy postanawialiśmy jechać dalej. Wjechaliśmy znów do Parku Narodowego i lasem dojechaliśmy do rozwidlenia szlaków. Skręciliśmy w lewo za znakami czarnymi (szlak rowerowy). Od razu czuło się różnice. Szlaki rowerowe mają ubite drogi i z czystą przyjemnością kontynuowaliśmy naszą wycieczkę. Minęliśmy Jezioro Krzywce, Błotko i Wielkie Krzywce



Przyjemna trasa wzdłuż brzegów dzikich jezior. Dodam, że ludzi brak:) Trasa doprowadziła nas do Drzewicza, gdzie wróciliśmy znaną już nam trasa niebieską do Swornychgaci.

 Trasa zajęła nam około 1h i 15 min. Podczas oddawania rowerów były straty (urwany błotnik i uszkodzony łańcuch), jednak nie policzono nam za to dodatkowo.

Mapy: Zaborski Park Krajobrazowy (wydawnictwo CartoMedia)

środa, 8 maja 2013

Majówka 2013 -Swornegacie cz.I

W tym roku majówka dla mnie to podróż sentymentalna do czasów dzieciństwa, kiedy spędziłam (już prawie 20 lat temu) kolonie w miejscowości Swornegacie na Kaszubach. Ale nie od razu nakreślił się ten kierunek. Początkową wersją był Beskid Niski, jednak pogoda (jak wiemy długa zima) i odległość nakierowała nasze pomysły w inna stronę. Niby blisko miało być, może las, może jezioro, może Bory Tucholskie, może Jezioro Charzykowskie i na koniec A MOŻE SWORNEGACIE?I tak poszło z górki. Zaczęliśmy szukać noclegów, zwołaliśmy grupę, ustaliliśmy termin i już.Ostatecznie nasza wyjazdowa ekipa zmniejszyła się niestety o 3 osoby, z powodu choroby najmłodszego podróżnika..


Wyjazd zaplanowaliśmy na 5 dni. Nocleg zamówiony w domku dla 7 osób. Z Łodzi do Swornych jest około 350 km. Trasa samochodowa jaką wybraliśmy biegła "jedynką" aż do Grudziądza (za odcinek autostrady zapłaciliśmy 12,30). Później skręciliśmy na Świecie, Tucholę, Chojnice i Sworne. Trasa zajęła nam około 5 godzin (z przerwami i pomyłkowym przejazdem autostradą w stronę Poznania - źle wjechaliśmy od Strykowa-trzeba dobrze obserwować znaki).
W Swornychgaciach mieliśmy problem z odnalezieniem ulicy naszego domku(o dziwo), gdyż GPS nie posiadał mapy z uliczkami takiej małej miejscowości. Jednak przesympatyczni właściciele domku szybko nakierowali nas na dobrą drogę.
Kwatera u Majki i Witka -> http://kaszubykwatery.pl/  bardzo nam się podobała. Właściciele domku jednorodzinnego wynajmują całe piętro, które ma oddzielny wjazd, wejście i taras. Nasze pięterko miało ponad 100 m2, więc przestrzeni było dużo :) Mieliśmy do dyspozycji 2 duże pokoje, kuchnię z salonem (całkowicie wyposażoną), wygodną łazienkę i oddzielny kibelek, ogromny taras z kanapą stołem, leżakami, grill, do tego gratis spokój i śpiew ptaków z okolicznego lasu. Do tego pomocni i mili właściciele. Polecamy.


Tego dnia zdążyliśmy jeszcze na spacer po okolicy. Zbadaliśmy gdzie są sklepy, wypożyczalnia rowerów i kajaków i jak wygląda mieścina po upływie takiego czasu. Ogólnie jest dobrze. Jest gdzie zjeść, zrobić zakupy, a wypożyczalni jest kilka do wyboru. Okolica zmieniła się bardzo, nie jest to już wiocha jaką pamiętam, ale pewne elementy pozostały takie jak kiedyś. Nawet lody z automatu można kupić, tam gdzie dawniej :P

Jezioro Karasińskie jest ładne i rozległe, woda wydaje się czysta. Zachęceni dobrą pogodą poszliśmy w stronę Kokoszki, gdzie natrafiliśmy na ścieżkę ornitologiczno-przyrodniczą. Podczas spaceru bardzo rzucało nam się w oczy jak opóźniony jest tu rozwój pozimowy przyrody w porównaniu do centrum. Mieliśmy wrażenie jakby zima jeszcze była tu kilka dni temu. W lesie buro, na ścieżkach uschnięte liście, na drzewach ledwo widoczne zawiązki pączków, szuwary przesuszone. Zaobserwowaliśmy kilka gatunków ptaków opisanych podczas spaceru ścieżką. Do tego towarzyszył nam pies z jakiegoś gospodarstwa, który starał się wypłoszyć zwierzynę z krzaczorów. 




Wieczorem zaś wypiliśmy piwko siedząc na tarasie, wpatrzeni w leśne otoczenie (w grubych kurtkach i rękawiczkach, gdyż zimno było okrutnie)