...i tak doszliśmy do 3 części wyjazdu..
Po szaleństwach rowerowych postanowiliśmy dać odpocząć nogom i wybraliśmy się na spływ kajakowy. Kiedy dzień wcześniej oddawaliśmy rowery umówiliśmy się na następny dzień na konkretną trasę i godzinę.
Ceny kajaków (www.kajaki-rowery.pl) 30 zł od kajaka i 50 zł za dowóz od grupy. Czyli opłaca się jechać w klika osób.
Nasza trasa zaczynała się w miejscowości Sąpolno, gdzie zostaliśmy zawiezieni razem z kajakami. Spływ miał trwać około 4-5 h i miał zakończyć się w Swornychgaciach.
Trasa biegła Brdą przez Jeziora Charzykowskie, Długie i Karasińskie. Trasa łatwa, spokojna, malownicza. Zróżnicowane tereny- i chaszcze i pola i las i jeziora:)Jedynym minusem była znów temperatura. Wiadomo, jak płynęliśmy to zmokliśmy i jak wypłynęliśmy na otwartą przestrzeń na jeziorach mocno odczuliśmy zimno.
Ostatniego dnia pogoda była nie najlepsza. Z rana przeszliśmy się nad Jezioro Witoczno, które znajduje się 15 min spacerem od domku Majki i Witka. Niestety jezioro po części mogliśmy podziwiać tylko zza działek leżących nad samym jeziorem.
Po powrocie z krótkiego spaceru postanowiliśmy wybrać się do Bytowa. Trasą około 40 km. Zaplanowaliśmy zwiedzić zamek bytowski -> http://zamekbytowski.pl/#//
Bezpłatnie można zwiedzić dziedziniec, reszta dostępna jest po zakupie biletu do muzeum (9zł), gdzie przechodzimy przez część pomorsko-kaszubską, a następnie można pozaglądać do zakamarków zamku.
Przy okazji zwiedziliśmy wystawę batiku, piękne prace:)
Bilet upoważniał nas również do zwiedzania wieży, która obecnie odcięta od zamku usytuowana jest z 2 min spacerkiem na rynku.
By pokrzepić się kawą i czymś słodkim zajrzeliśmy do przytulnej kawiarenki Słodka babeczka -> http://slodkababeczka.wordpress.com/
A na sam koniec w drodze powrotnej wybraliśmy się do miejscowości Leśno, gdzie planowaliśmy zobaczyć kręgi kamienne i kurhany. Doczytaliśmy również, że w wiosce jest najstarszy na Pomorzu Gdańskim kościół drewniany, z najwyższą w Polsce drewnianą dzwonnicą (wys 32 metry). Hmm...nie wiem jak mierzono tą wysokość, ale 32 metrów nie było to na pewno:
Kościół w środku straszy sufitem obitym białym sidingiem. Szybko się zawinęliśmy w kierunku kurhanów. Dzięki znakom nie trudno dojechać, ale trzeba uzbroić się w cierpliwość, gdyż droga jest kiepska, wzdłuż pól, piaszczystą drogą. Przed wejściem parking i tablica informacyjna (miejsce odkryte przez archeologów z UŁ).
Ruszyliśmy ścieżką edukacyjną (miała trwać 60 min). Przy większych kurhanach tablice z opisem czego trzeba się doszukiwać, na co zwrócić uwagę oraz z najważniejszymi historycznymi informacjami z tych terenów.
Trasa zajęła nam około 15 min (a nie czytaliśmy szybko) ;)
Po powrocie postanowiliśmy wybrać się do restauracji by spróbować kaszubskich ciszek, niestety okazało się, że dań z kuchni kaszubskiej brak! Musieliśmy zadowolić się obiadem bez rewelacji smakowych :(
Na koniec poszliśmy na spacer na Psią Górę w Swornych by chwile posiedzieć nad jeziorem i pożegnać się z majówką na Kaszubach. Ależ było fajnie :)
Dzięki za wszystkie wpisy które właśnie czytam! PS: jesteście świetni.
OdpowiedzUsuńna pewno fajna przygoda :)
OdpowiedzUsuń