środa, 24 kwietnia 2013

Sudety 2007 - Wrocław i podsumowanie

Ostatnim punktem naszych wakacyjnych wojaży był Wrocław. Nocleg zaplanowaliśmy w hostelu Orange( http://www.orangehostels.pl/) - jest to akademik i działa tylko w lipcu i sierpniu.
Od dworca autobusowego obliczyliśmy, że jest niedaleko i damy rade na pieszo. Jednak... niestety oczywiście remont skrzyżowania i brak możliwości zapytania się w pewnym momencie o drogę kogokolwiek spowodował małe opóźnienie i trasę wyjątkowo okrężną:P Jednak trafiliśmy, a hostel jak to w akademiku (trzeba przyzwyczaić się do koedukacyjnych warunków), lokalizacyjnie dobrze położony- blisko do Starego Miasta. We Wrocławiu byliśmy 3 dni, z czego 1 dzień poświęciliśmy na ZOO. Miasto zrobiło na nas bardzo pozytywne wrażenie, szczególnie nocą ma niesamowity klimat.
Odwiedziliśmy oczywiście Ostrów Tumski (z niesamowitą Archikatedrą św. Jana Chrzciciela)
Wyspy odrzańskie (Słodowa, Piasek, Młyńska)

Rynek z Ratuszem
Piwnicę Świdnicka
 I ogólnie połaziliśmy swobodnie po centrum i okolicach. 


Odwiedziliśmy też sławne wrocławskie ZOO. Info http://www.zoo.wroclaw.pl/








Podsumowując:
Dolny Śląsk jest na prawdę świetnym miejscem na wakacyjny wypad (no oczywiście nie tylko wakacyjny). Fajne jest to, że jest tu duża różnorodność atrakcji. Preferujący aktywny wypoczynek na łonie przyrody mogą pospacerować po górach, dla miłośników historii okolica obfituje w średniowieczne zamki a fani militariów na pewno odwiedzą któryś z poniemieckich kompleksów podziemnych. Nawet dwutygodniowy wypad to za mało by zobaczyć chociaż część tutejszych atrakcji, dla tego na pewno jeszcze nie raz pojawimy się w tej okolicy :)

wtorek, 9 kwietnia 2013

Sudety 2007 - Śnieżka

Punkt wyjścia – Karpacz - znaki czarne, czerwone, niebieskie, czerwone
Czas przejścia – ok 2h 30 min do Śląskiego Domu, 30 min Śnieżka (znakami czerwonymi), zejście do Śląskiego Domu znakami niebieskimi 20 min , zejście 1h 40 min.

Tak, tak.. nie byliśmy na Śnieżce, to trzeba wejść. Wejście rozpoczęliśmy w Karpaczu, za tłumem po ułożonej płytami drodze. Śląska Droga biegnie stopniowo pod górę, wygodnie aż do Schroniska (Śląski Dom) na przełęczy pod Śnieżką. Tam się pokrzepiliśmy zupą i ruszyliśmy na szczyt (w coraz bardziej natężonym tłumie), typ razem już po kamieniach, z punktami widokowymi. Dość szybko dostaliśmy się na Śnieżkę(1603 m.n.p.m.), zrobiliśmy zdjęcie na tle obserwatorium i dość szybko zeszliśmy na dół - drogą ułożoną z płyt - z powrotem do schroniska na przełęczy (tłum nas denerwuje :P).


 Powrót zaplanowaliśmy inną drogą, obok wodospadu Łomniczki – zdecydowanie mało osób tę trasę wybrało :D
Szlaki na koniec trasy łączą się i zakończyliśmy wycieczkę w punkcie wyjścia.
 
Mapy: Sudety Zachodnie (wydawnictwo Express Map)
Przewodnik: Janusz Czerwiński - Sudety- (wydawnictwo kartograficzne Eko-Graf)

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Sudety 2007 - Na Szrenicę i wodospady

Punkt wyjścia – Szklarska Poręba Górna - znaki czerwone, zielone, niebieskie
Czas przejścia – ok 35 min do wodospadu Kamieńczyka, 50 min do schroniska na Hali Szrenickiej, 30 min Szrenica, ok 1 h. Schronisko pod Łabskim Szczytem, ok 2 h zejście + wodospad Szklarki.

Znów skorzystaliśmy z PKS – u z Jeleniej Góry i wysiedliśmy na przystanku Szklarska Poręba Górna, gdzie bez problemów ruszyliśmy szlakiem czerwonym w stronę Szrenicy (droga wygodna ułożona z płyt). Po drodze znaki kierujące do kasy biletowej do Wodospadu Kamieńczyka (wcześniej należy zakupić bilet do Karkonoskiego Parku Narodowego). Po zakupieniu biletu i otrzymaniu kasku ruszyliśmy do wąwozu po metalowej platformie. Trasa biegnie malowniczo wzdłuż kotłującej się wody pod nogami aż do samego wodospadu.


Następnie ruszyliśmy w kierunku schroniska na Hali Szrenickiej. Niestety pogoda zaczęła się psuć, nawiało chmury i powoli spadała temperatura. Pod schroniskiem ogrzaliśmy się herbatą i ruszyliśmy w górę na Szrenicę (1361 m.n.p.m.) – cały czas droga ułożona z płyt. Ruch turystyczny zaskakująco mały (może to była kwestia niepewnej pogody). Niestety ze Szrenicy nie widać było nic, więc ruszyliśmy w dalszą drogę, przez Mokrą Przełęcz.


 Tu pogoda nas zaskoczyła, gdyż wiatr rozganiał co i rusz chmury i mogliśmy nacieszyć się choć chwilami pięknymi widokami. Gdy zeszliśmy do schroniska pod Łabskim Szczytem panowała już całkiem przyjemna ciepła, letnia aura. Reszta trasy do samego wodospadu Szklarki była przez las, wąską ścieżką. Nad samym wodospadem większy tłum, jednak z powodu wieczornej pory zapewne i tak było mniej ludzi niż zwykle.


 Trasę zakończyliśmy po drugiej części Szklarskiej Poręby, zaraz przy wejściu do Wodospadu Szklarki (jest tam również przystanek PKS).


Mapy: Sudety Zachodnie (wydawnictwo Express Map)

Przewodnik: Janusz Czerwiński - Sudety- (wydawnictwo kartograficzne Eko-Graf)

niedziela, 7 kwietnia 2013

Sudety 2007 - Słonecznik, Pielgrzymy


Punkt wyjścia – Karpacz Górny (przy Kościele Wang) – Słonecznik - znaki niebieskie, żółte, zielone (droga B. Czecha)
Czas przejścia – ok 1h i 20 min Pielgrzymy, 40 min Słonecznik, powrót 1h 40 min.

Dzień zapowiadał się pięknie. Z dworca PKS-u złapaliśmy autobus z Jeleniej Góry do Karpacza (podróż trwała około godziny). Wysiedliśmy w Karpaczu Górnym i powędrowaliśmy w kierunku Kościoła Wang.

 Świątynię można zwiedzać – szczegóły http://www.wang.com.pl/index.php?D=51
My obejrzeliśmy obiekt z zewnątrz i ruszyliśmy dalej w kierunku Pielgrzymów.
Zakupiliśmy bilet do Karkonoskiego Parku (kiedyś można było uzbierać bilety z pięknymi zdjęciami z tego rejonu).

Trasa bardzo przyjemna i nie męcząca. Początkowo idzie się wygodną drogą do skrzyżowania szlaków, gdzie zatrzymaliśmy się na przerwę na uroczej polanie.


 Następnie skręciliśmy w prawo (z niebieskiego szlaku na żółty). Po krótkim czasie doszliśmy do pierwszych skałek o niesamowitych kształtach. Na część z nich można było się wspiąć i obejrzeć panoramę okolicy. Stopniowo idąc szlakiem coraz wyżej mogliśmy z góry obserwować wystające formy skalne spośród kosodrzewin. Gdy doszliśmy do Słonecznika (ogromnej formy skalnej , nazwanej tak przez mieszkańców wsi Borowice i Przesieka, dla których skała ta pełniła funkcję zegara słonecznego) ukazała się piękna panorama – dobrze widać całą Kotlinę Jeleniogórską i Śnieżkę. Słonecznik od każdej strony przypominał nam coś innego. Jednak, gdy odeszliśmy szlakiem na wschód w stronę Wielkiego Stawu bardzo widocznie można było rozpoznać w skale podobieństwo do człowieka :) 


Trasę powrotną wyznaczał nam zielony szlak. Pod koniec wyprawy w dolnej części leśnej widoczne były straszne zniszczenia lasu. Nasz kolega od razu rzucił jak z rękawa historię o klęsce ekologicznej z początku lat 80-tych, kiedy to w wyniku przemysłowych zanieczyszczeń powietrza (kwaśnych deszczów) i niestety działań człowieka stan drzewostanu osłabł i zaczął obumierać...Obszary zniszczeń są miejscami duże..

Nasz spacer zakończyliśmy w Karpaczu, bliżej centrum.

Mapy: Sudety Zachodnie (wydawnictwo Express Map)
Przewodnik: Janusz Czerwiński - Sudety- (wydawnictwo kartograficzne Eko-Graf)

piątek, 5 kwietnia 2013

Sudety 2007 - Chojnik

Tego dnia z Łodzi przyjeżdżał do nas nasz kolega, który wymieniał naszego zmotoryzowanego znajomego. Ostatnią wspólną 4-osobową wyprawą było zwiedzanie zamku Chojnik. Mieliśmy szczęście, gdyż akurat tego dnia na zamku odbywał się turniej rycerski. Niestety byliśmy dość późno więc zdążyliśmy tylko na oblężenie zamku. Udało nam się znaleźć świetne miejsca – oglądaliśmy inscenizację z murów obronnych. 

Zdążyliśmy kupić jeszcze bilety na zwiedzanie zamku, gdyż jak się okazało, po inscenizacji kasa biletowa była już zamknięta. Zwiedzaliśmy zamek praktycznie sami, towarzyszyły nam rozmowy i okrzyki biesiadujących rycerzy. Sam zamek bardzo nam się podobał. Wąskie przejścia, mury wkomponowane w skały, ciekawy widok z wieży:) Warto wskrobać się na wzgórze i zwiedzić ruiny.


Ceny oraz praktyczne info:

czwartek, 4 kwietnia 2013

Sudety 2007 - Osówka, Grodno, Jelenia Góra

Czas ruszać dalej w drogę. Szczęściem losu mieliśmy zapewnione lokum u dalekiej pociotecznej znajomej babci w Jeleniej Górze (niestety już świętej pamięci), więc wyruszyliśmy w trasę w kierunku dalszego noclegu. Po drodze zaplanowaliśmy jeszcze 2 punkty do obejrzenia :) Na początek zwiedzanie podziemnego miasta Osówka. Dolny Śląsk słynie z mnóstwa atrakcji, po części odkrywanej. Kompleks Riese jest zagadkowym miejscem (zwłaszcza dla osób fascynujących się różnymi teoriami spiskowymi czasów II Wojny Światowej).
Dojazd niestety w 2007 roku nie był łatwy. Miejscowość, w której mieliśmy skręcić na drogę do Osówki, była niezłym zadupiem. Kilka razy przyjechaliśmy główna drogę z marnym skutkiem(nie było oznaczeń), ale na ratunek przyszedł nam lokalny bywalec spod sklepu, który bardzo obrazowo opisał trasę dojazdu. Nakierował nas na dobry skręt, a dalej już poszło łatwiej. Po dotarciu na miejsce okazało się, że jest dość duże zainteresowanie tym miejscem. Zebrała się już całkiem duża grupa. Wybraliśmy z tego co pamiętamy jakąś opcję podstawową i uzbrojeni w kaski ruszyliśmy za przewodnikiem w podziemia Osówki. Klimat był niesamowity, przewodnik był wojskowym,który z dużym zaangażowaniem opisywał poszczególne pomieszczenia i tunele, podsycając naszą ciekawość różnymi ciekawymi historiami na temat przeznaczenia tego miejsca.

 Czas spędzony z przewodnikiem zleciał nie wiadomo kiedy. 
Polecamy stronę kompleksu Osówka: http://www.osowka.pl/index2.html
Po zwiedzaniu Osówki wybraliśmy się do Zagórza Śląskiego, by obejrzeć zamek Grodno. Wykupiliśmy bilet do zwiedzania muzeum (niestety typowe Polskie bidne muzeum) i ruin z przewodnikiem. Mało pamiętamy, dobrze, że pozostały zdjęcia ;) Piękna brama wejściowa:





 Informacje dotyczące zamku w Zagórzu Śląskim: http://www.zamkipolskie.com/zagor/zagor.html
Dalsza trasa przebiegła nam na odnalezieniu odpowiedniego adresu w Jeleniej Górze. Klucze do „apartamentu” musieliśmy odebrać u schorowanej sąsiadki na parterze (okazało się, że oczywiście nie wiedziała o co chodzi, nie pamięta, że ktoś miał przyjechać, ale radośnie przekazała nam klucze – najwyraźniej na złodziei nie wyglądaliśmy). W mieszkaniu były 2 łóżka, „łazienka” i „kuchnia”. Nie narzekaliśmy jednak, bo daleka rodzina powierzyła nam z dobroci serca swój dobytek, więc przyzwyczajaliśmy się do otoczenia zaaranżowanego przez lekko ekscentrycznych emerytów. Dodamy, że wujaszek zajmował się renowacją obrazów i fresków w kościołach, więc wszędzie patrzyły na nas święte postacie (figurki, ołtarzyki, różańce, obrazy i wielkoformatowe obrazy naścienne). Zasypialiśmy obok patrzącej na nas świętej rodziny..Lokalizacja noclegu świetna - blisko dworca, niedaleko centrum.


Spacer po Jeleniej Górze pozytywnie nas zaskoczył. Rynek staromiejski z ratuszem ładny, zadbany. Piękne, odnowione, kolorowe kamieniczki wzdłuż uliczek prowadzących do centrum. W knajpkach widoczne szczególne nastawienie na niemieckich turystów.


Zajrzeliśmy do Kościoła Św. Krzyża oraz obejrzeliśmy zabytkowe kaplice nagrobne wokół murów (straszliwie zniszczone, ułamane płyty nagrobne, odcięte elementy rzeźb, wszystko zarośnięte, nie mówiąc już o napisach na ścianach..ale na szczęście w 2012 roku rozpoczęto renowacje).