Czas ruszać dalej w drogę. Szczęściem
losu mieliśmy zapewnione lokum u dalekiej pociotecznej znajomej
babci w Jeleniej Górze (niestety już świętej pamięci), więc
wyruszyliśmy w trasę w kierunku dalszego noclegu. Po drodze
zaplanowaliśmy jeszcze 2 punkty do obejrzenia :) Na początek zwiedzanie podziemnego miasta Osówka. Dolny
Śląsk słynie z mnóstwa atrakcji, po części odkrywanej. Kompleks
Riese jest zagadkowym miejscem (zwłaszcza dla osób fascynujących
się różnymi teoriami spiskowymi czasów II Wojny Światowej).
Dojazd niestety w 2007 roku nie był
łatwy. Miejscowość, w której mieliśmy skręcić na drogę do
Osówki, była niezłym zadupiem. Kilka razy przyjechaliśmy główna
drogę z marnym skutkiem(nie było oznaczeń), ale na ratunek
przyszedł nam lokalny bywalec spod sklepu, który bardzo obrazowo
opisał trasę dojazdu. Nakierował nas na dobry skręt, a dalej już
poszło łatwiej. Po dotarciu na miejsce okazało się, że jest dość
duże zainteresowanie tym miejscem. Zebrała się już całkiem duża
grupa. Wybraliśmy z tego co pamiętamy jakąś opcję podstawową i
uzbrojeni w kaski ruszyliśmy za przewodnikiem w podziemia Osówki.
Klimat był niesamowity, przewodnik był wojskowym,który z dużym zaangażowaniem opisywał poszczególne pomieszczenia i tunele,
podsycając naszą ciekawość różnymi ciekawymi historiami na
temat przeznaczenia tego miejsca.
Czas spędzony z przewodnikiem zleciał nie wiadomo kiedy.
Polecamy stronę kompleksu Osówka: http://www.osowka.pl/index2.html
Czas spędzony z przewodnikiem zleciał nie wiadomo kiedy.
Polecamy stronę kompleksu Osówka: http://www.osowka.pl/index2.html
Po zwiedzaniu Osówki wybraliśmy się do
Zagórza Śląskiego, by obejrzeć zamek Grodno. Wykupiliśmy bilet
do zwiedzania muzeum (niestety typowe Polskie bidne muzeum) i ruin z
przewodnikiem. Mało pamiętamy, dobrze, że pozostały zdjęcia ;) Piękna brama wejściowa:
Informacje dotyczące zamku w Zagórzu Śląskim: http://www.zamkipolskie.com/zagor/zagor.html
Dalsza trasa przebiegła nam na odnalezieniu odpowiedniego adresu w Jeleniej Górze. Klucze do „apartamentu” musieliśmy odebrać u schorowanej sąsiadki na parterze (okazało się, że oczywiście nie wiedziała o co chodzi, nie pamięta, że ktoś miał przyjechać, ale radośnie przekazała nam klucze – najwyraźniej na złodziei nie wyglądaliśmy). W mieszkaniu były 2 łóżka, „łazienka” i „kuchnia”. Nie narzekaliśmy jednak, bo daleka rodzina powierzyła nam z dobroci serca swój dobytek, więc przyzwyczajaliśmy się do otoczenia zaaranżowanego przez lekko ekscentrycznych emerytów. Dodamy, że wujaszek zajmował się renowacją obrazów i fresków w kościołach, więc wszędzie patrzyły na nas święte postacie (figurki, ołtarzyki, różańce, obrazy i wielkoformatowe obrazy naścienne). Zasypialiśmy obok patrzącej na nas świętej rodziny..Lokalizacja noclegu świetna - blisko dworca, niedaleko centrum.
Spacer po Jeleniej Górze pozytywnie nas
zaskoczył. Rynek staromiejski z ratuszem ładny, zadbany. Piękne,
odnowione, kolorowe kamieniczki wzdłuż uliczek prowadzących do
centrum. W knajpkach widoczne szczególne nastawienie na niemieckich
turystów.
Zajrzeliśmy do Kościoła Św. Krzyża oraz obejrzeliśmy zabytkowe kaplice nagrobne wokół murów (straszliwie zniszczone, ułamane płyty nagrobne, odcięte elementy rzeźb, wszystko zarośnięte, nie mówiąc już o napisach na ścianach..ale na szczęście w 2012 roku rozpoczęto renowacje).
Zajrzeliśmy do Kościoła Św. Krzyża oraz obejrzeliśmy zabytkowe kaplice nagrobne wokół murów (straszliwie zniszczone, ułamane płyty nagrobne, odcięte elementy rzeźb, wszystko zarośnięte, nie mówiąc już o napisach na ścianach..ale na szczęście w 2012 roku rozpoczęto renowacje).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz