czwartek, 4 kwietnia 2013

Sudety 2007 - Osówka, Grodno, Jelenia Góra

Czas ruszać dalej w drogę. Szczęściem losu mieliśmy zapewnione lokum u dalekiej pociotecznej znajomej babci w Jeleniej Górze (niestety już świętej pamięci), więc wyruszyliśmy w trasę w kierunku dalszego noclegu. Po drodze zaplanowaliśmy jeszcze 2 punkty do obejrzenia :) Na początek zwiedzanie podziemnego miasta Osówka. Dolny Śląsk słynie z mnóstwa atrakcji, po części odkrywanej. Kompleks Riese jest zagadkowym miejscem (zwłaszcza dla osób fascynujących się różnymi teoriami spiskowymi czasów II Wojny Światowej).
Dojazd niestety w 2007 roku nie był łatwy. Miejscowość, w której mieliśmy skręcić na drogę do Osówki, była niezłym zadupiem. Kilka razy przyjechaliśmy główna drogę z marnym skutkiem(nie było oznaczeń), ale na ratunek przyszedł nam lokalny bywalec spod sklepu, który bardzo obrazowo opisał trasę dojazdu. Nakierował nas na dobry skręt, a dalej już poszło łatwiej. Po dotarciu na miejsce okazało się, że jest dość duże zainteresowanie tym miejscem. Zebrała się już całkiem duża grupa. Wybraliśmy z tego co pamiętamy jakąś opcję podstawową i uzbrojeni w kaski ruszyliśmy za przewodnikiem w podziemia Osówki. Klimat był niesamowity, przewodnik był wojskowym,który z dużym zaangażowaniem opisywał poszczególne pomieszczenia i tunele, podsycając naszą ciekawość różnymi ciekawymi historiami na temat przeznaczenia tego miejsca.

 Czas spędzony z przewodnikiem zleciał nie wiadomo kiedy. 
Polecamy stronę kompleksu Osówka: http://www.osowka.pl/index2.html
Po zwiedzaniu Osówki wybraliśmy się do Zagórza Śląskiego, by obejrzeć zamek Grodno. Wykupiliśmy bilet do zwiedzania muzeum (niestety typowe Polskie bidne muzeum) i ruin z przewodnikiem. Mało pamiętamy, dobrze, że pozostały zdjęcia ;) Piękna brama wejściowa:





 Informacje dotyczące zamku w Zagórzu Śląskim: http://www.zamkipolskie.com/zagor/zagor.html
Dalsza trasa przebiegła nam na odnalezieniu odpowiedniego adresu w Jeleniej Górze. Klucze do „apartamentu” musieliśmy odebrać u schorowanej sąsiadki na parterze (okazało się, że oczywiście nie wiedziała o co chodzi, nie pamięta, że ktoś miał przyjechać, ale radośnie przekazała nam klucze – najwyraźniej na złodziei nie wyglądaliśmy). W mieszkaniu były 2 łóżka, „łazienka” i „kuchnia”. Nie narzekaliśmy jednak, bo daleka rodzina powierzyła nam z dobroci serca swój dobytek, więc przyzwyczajaliśmy się do otoczenia zaaranżowanego przez lekko ekscentrycznych emerytów. Dodamy, że wujaszek zajmował się renowacją obrazów i fresków w kościołach, więc wszędzie patrzyły na nas święte postacie (figurki, ołtarzyki, różańce, obrazy i wielkoformatowe obrazy naścienne). Zasypialiśmy obok patrzącej na nas świętej rodziny..Lokalizacja noclegu świetna - blisko dworca, niedaleko centrum.


Spacer po Jeleniej Górze pozytywnie nas zaskoczył. Rynek staromiejski z ratuszem ładny, zadbany. Piękne, odnowione, kolorowe kamieniczki wzdłuż uliczek prowadzących do centrum. W knajpkach widoczne szczególne nastawienie na niemieckich turystów.


Zajrzeliśmy do Kościoła Św. Krzyża oraz obejrzeliśmy zabytkowe kaplice nagrobne wokół murów (straszliwie zniszczone, ułamane płyty nagrobne, odcięte elementy rzeźb, wszystko zarośnięte, nie mówiąc już o napisach na ścianach..ale na szczęście w 2012 roku rozpoczęto renowacje).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz