Tego dnia dość wcześnie zostaliśmy wyrwani ze snu przez sąsiadów holendrów. "Dzięki temu" już przed otwarciem recepcji byliśmy już gotowi do wymeldowania. Przed nami był spory kawałek do przejechania - cel Perugia, a GPS (przy opcji "oszczędzaj paliwo") wyliczył 450 km. Początkowo droga była przyjemna. Góry, dobra asfaltowa droga, co jakiś czas małe miasteczka. Jednak z czasem trasa zaczęła być coraz gorsza(droga pięła się ostro pod górę, serpentyny, zwężenia), co znacznie ograniczyło prędkość. Wjechaliśmy do parku narodowego, GPS tracił zasięg, a papierowej mapy brak.. W przewodniku mapy tylko fragmentaryczne, jechaliśmy na czuja. Kierowaliśmy się na Vicenzę i liczyliśmy na znaki. Udało się, a po wjechaniu na obwodnicę miasta, na szczęście GPS odnalazł normalną drogę. Trasa biegła przez Rawennę wzdłuż linii morza, a następnie dwupasmową drogą E45, niepłatną, ale w tragicznym stanie..
Po drodze zahaczyliśmy o stację benzynową, gdzie należało zapłacić z góry przed zatankowaniem. Pracownicy musieli mieć niezły ubaw obserwując polaków męczących się przy próbach obsługi dystrybutora (niestety wszystkie instrukcje są tylko po włosku).
Odcinek z Trydentu do Perugii niestety zajął nam cały dzień. Na szczęście dojazd do kempingu był wygodny (przy obwodnicy miasta). Tym razem wybraliśmy nocleg na kempingu Il Rocolo. I tu szok - zupełnie pusto. Na dużym terenie w gaju oliwnym widzieliśmy dosłownie 3 namioty. Miejsca było tyle, że mogliśmy przebierać. Cień dawały drzewka oliwne. Dość gęsto i głośno było za to nad basenem - wygląda na to że przyjeżdża tu bardzo dużo miejscowych. Padaliśmy ze zmęczenia. Zwiedzanie Perugii zostawiliśmy na następny dzień.
Info praktyczne:
Cena paliwa za litr - 1,8 euro
Kemping Il Rocolo:
Cena - 25 euro (namiot, 2 osoby, auto, prąd)
- Bardzo dużo miejsca, wygodne parcele
- Blisko do prądu
- Dobrze utrzymany teren (dobrze widoczne parcele, gaj oliwny)
- Basen (nowoczesny, z barem, dj-em, ratownikiem, widokiem na miasto)
- Sanitariaty...tragiczne..(goście, licznie przybywający z miasta na basen, korzystają również z tych samych sanitariatów) toalety (otwarte były tylko trzy, spłuczka nie wszędzie działa, bez butów strach wchodzić, papieru brak, uwaga na robaki); prysznice...ech (wieczorem ciemno, brak wieszaków i w ogóle jakichkolwiek udogodnień, metalowe ciężkie drzwi, rura ze ściany, woda uruchamiana łańcuchem, letnia woda, obuwie obowiązkowe:P). Może planują wyremontować, ale dla rodzin z dziećmi na razie nie polecamy.
- Oddzielnie pralnia i umywalki do zmywania naczyń
- W weekend w lipcu wieczorne imprezy nad basenem (dość głośno, ale można się dołączyć ;) )
- Do centrum Perugii około 5 km
- Duży market 10 min. spacerkiem
- Wi-fi
- Blisko kościół, w sobotę popołudniu słychać było co 15 min melodię wygrywaną na dzwonach (dla jednych ciekawostka dla drugich udręka)
- Obsługa przyjazna, mimo tragicznych sanitariatów dobre miejsce na kemping blisko miasta
Piękne miejsca, ciekawe i cenne informacje. Z zainteresowaniem "zwiedzam" tego bloga, czytam wszystko co jest napisane i oglądam z zachwytem zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Mam podobne odczucia jak poprzedniczka jezeli chodzi o Waszego bloga.
OdpowiedzUsuńKurcze, ale te ceny paliwa mnie zszokowaly. My wrocilismy w zeszlym tygodniu z Hiszpanii i Francji, co prawda mamy diesla( i tankowalismy "ten niby lepszy-czyt. drozszy) to za litr placilismy okolo 1,4 e, najdrozej 1,6 euro.