środa, 21 stycznia 2015

Barcelona II - czasem słońce czasem deszcz

Dzień zaplanowaliśmy na dwa długie spacery - Ciutadella, Les Glories, spacer wzdłuż plaż
oraz Park Guell i Gracia.

Trasę rozpoczęliśmy od obejrzenia (tylko z zewnątrz) niesamowitego budynku mieszczącego arenę walk byków La Monumental. Miejsce opuszczone i niszczejące (od 2010 roku zakazano walk byków w Katalonii). Drobne detale nadal zachwycają:
 Dalej skierowaliśmy się w okolice filharmonii i teatru, skąd w oddali prezentuje się sławny Torre Agbar (podobno przypomina skały z Montserrat, ale nam kojarzył się z czymś zupełnie innym :p)
Następnie przeszliśmy przez całkiem przyjemny Parc de l'Estacio del Nord (zaobserwowaliśmy bardzo popularne w Hiszpanii place zabaw dla psów. Ogrodzone, bezpieczne, gdzie psy mogą swobodnie biegać).
Skierowaliśmy się w stronę dużego Łuku Triumfalnego, który prowadzi do parku Ciutadella. O historii tego miejsca (jak i reszty Barcelony) warto przeczytać w książce Eduardo Mendozy "Miasto cudów".
Początkowo szliśmy deptakiem, wzdłuż którego uwagę zwracały ciężkie lampy. Miejsce to, z powodu nawierzchni, bardzo lubiane jest przez rolkarzy, którzy chętnie prezentują tu swoje umiejętności. Kawałek dalej wchodzi się do parku, gdzie zieleń intensywnie uderza po oczach, alejki zwężają się. Między drzewami widoczne są budynki i oranżerie (niestety większość była zamknięta).
W sercu parku zbudowano staw z  ogromną kaskadą, która zaskakuje kolorem szmaragdowej wody:

Z parku skierowaliśmy w stronę Barcelonetty. Po drodze naszą uwagę przykuł wieżowiec koncernu energetycznego, w całości pokrytym szkłem odbijającym błękit nieba (w sumie błękit przykryty został całkiem pokaźną ilością chmur;p):
Z powodu niepewnej pogody spacer wzdłuż plaż w kierunku Port Vell był całkiem przyjemny (oprócz tego, że było parno), bo nie było tłumu ludzi.
Mieliśmy jeszcze trochę siły, więc wybraliśmy się jeszcze do dzielnicy Sant Pere, aby zobaczyć perełkę jakim jest Palau de la Musica Catalana:
Mnogość detali i koloru nie pozwala oderwać wzroku. Trudno jednak obejrzeć budynek w całości, gdyż wciśnięty jest między budynkami w dość wąskiej uliczce, warto go obejść z każdej strony.
W dzielnicy tej natrafiliśmy również na otwarte patia, które czasem kryły przestrzeń prywatną, czasem miejsce pracy, czy przyjemne knajpki:
Przyjemny Plac Sant Agusti Vell z ciekawymi latarniami:
Zajrzeliśmy do Mercat de Santa Caterina:
i uwieczniliśmy nasz ulubiony motyw - streetart przy fontannie, który wygadał tak realistycznie, że za pierwszym razem prawie daliśmy się oszukać:



Znów w ostatniej chwili udało nam się wrócić przed burzą. Po chwili odpoczynku i z parasolem w ręku ruszyliśmy na drugi spacer do Parku Guell. Mieliśmy problem z decyzją jak dotrzeć tam od nas z mieszkania. Podjęliśmy decyzję (męcząc mapy), że podjedziemy żółtą linią metra do stacji Joanic, a następnie "kawałek" podejdziemy pod górkę. Nie ukrywamy, że trudno nam było ogarnąć połączenie autobusowe, a odległość od metra nie wydawała się duża... Początkowo pogubiliśmy się. Kierowaliśmy się po prostu jakoś pod górę i  szczęśliwym trafem natknęliśmy się na napis na ścianie(namazany farbą) kierujący do Parku Guell. Zastanawialiśmy się czemu trasa jest odludna i biegnie dość obskurnymi okolicami...Okazało się, że obraliśmy dość niestandardowy skrót, który wyprowadził nas do wejścia od strony parkingu do tego od samej góry parku. Heh...
Byliśmy dość późno i ucieszyliśmy się, że kolejki do wejścia nie ma. Okazało się, że do Parku Guell (do jego największych atrakcji) turyści wpuszczani są o pełnych godzinach. Nasz bilet mieliśmy zakupiony na punkt 18 i pani w kasie nas ostrzegła, że jak nie zdążymy i bramka się zamknie, bilet nam przepadnie. Postanowiliśmy więc zwiedzić nieodpłatną część parku (nerwowo patrząc na zegarek). W sumie dla osób z niskim budżetem sam spacer po tej części może wystarczyć (piękna panorama miasta, widoczne z tarasu budynki i słynny taras Gaudiego).

Mapka (skan z biletu) przedstawiającą część płatną parku. My wchodziliśmy wejściem od  Placa de la Natura. Główne wejście-najbardziej popularne jest od strony Carrer d'Olot.
Wracając do tematu wejścia. Dziesięć minut przed 18 staliśmy już w mega kolejce do bramki wejściowej... Niby, szybko szło, ale... Wejścia są co pełną godzinę, ale wyjść mas turystów już nikt nie kontroluje. Po wejściu można sobie siedzieć w części płatnej ile się chce, więc jak można się domyślić - niestety, zwiedzanie parku do przyjemnych nie należy. Nie ma szans zrobić sensownie zdjęcia (do takich obiektów jak smok trzeba czekać w kolejce! Każdy podchodzi, pstryk, następna osoba, pstryk, następna... oj nie...) Nie ukrywamy, że na zwiedzenie tego miejsca czekaliśmy z niecierpliwością i ciekawością, a tu wszystko zniszczone przez tysiące innych obcokrajowców, którzy biegali pstrykali zdjęcia, pchali się i ogólnie ekscytowali się nie wiadomo czym w sumie...trasę "spaceru" przeszliśmy w 15 minut (plus godzinę czekania na wejście). Ciekawe kształty, kolory i rozwiązania architektoniczne charakterystyczne (wiadomo) dla Gaudiego fajnie zobaczyć na własne oczy, ale nie z taką masą ludzi. Nie da rady zatrzymać się na chwilę, pooglądać, wczuć się klimat tego miejsca. Nie da się :( Nie wiemy jak było kiedyś, gdy dostęp był nieograniczony, może było inaczej. Teraz nas to rozczarowało..




Lekko przybici ruszyliśmy do domu kierując się w dół dzielnicą Gracia. Po drodze mijaliśmy ciekawe budynki zaskakujące detalami:

Trafiliśmy nawet na Casa Vicens, który został zaprojektowany przez Gaudiego (pełne szaleństwo ;) ). Stoi sobie tak skromnie w jednej z uliczek dzielnicy Gracia, wciśnięty między inne budynki o spokojnych fasadach:
 Dalsza część dzielnicy Gracia również bardzo nam się spodobała. Klimat tu zupełnie inny. Uliczki wąskie, porośnięte drzewami, pełno klimatycznych knajpek, dużo ludzi, ale raczej miejscowych, w koło zapach jedzenia i wszędzie słychać gwar:




I tak idąc spokojnie dzielnicą Gracia nagle przechodzi ona w dzielnicę Eixample z charakterystycznymi skrzyżowaniami szerokich alej. Jest to tak zaskakujące, że aż się zatrzymaliśmy i odwróciliśmy się. Tak jakbyśmy wyszli z innego świata ;) Takie cuda :p

Info praktyczne:
  • bilet wstępu do parku Guell 8 euro (wejście co pełną godzinę)
  • przewodnik Marek Pernal "Spacerownik historyczny Barcelona"
  • zainspirowani E. Mendoza "Miasto cudów"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz