Z
tego co pamiętamy był to spontaniczny pomysł na kilka dni w
górach. Zgadaliśmy się z trójką bliskich nam osób i
postanowiliśmy bez szczegółowych planów wyrwać się do Białki
Tatrzańskiej. Mieliśmy jak na tamte czasy duże udogodnienie, gdyż
pojechaliśmy autem :)
W
Białce okazało się, że oczywiście pada, ale praktycznie w
pierwszym dostępnym domu z napisem „pokoje” pani zaproponowała
nam pokój za bodajże 13 zł (o ile pamiętam, idąc do niej
stwierdziliśmy coś w stylu – jak będzie powyżej 40zł to nie
zostajemy. Od tego czasu chyba już nie znaleźliśmy tak tanich
noclegów). Radość dla nas ogromna, gdyż fundusze jak zwykle były
ograniczone. Pierwszy rekonesans mimo deszczu dawał nadzieję, sama
Białka bardzo nam się spodobała (na tamte czasy było bardzo mało
turystów). Przy piwku w barze Pstrąg ogarnialiśmy mapy i
szacowaliśmy nasze siły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz