Kolejnego
dnia z rana wyruszyliśmy w dalsza podróż autokarem - przed nami
znów podróż do antycznych czasów w Pompejach. Po drodze jednak
przystanek w Monte Cassino – ekspresowo zwiedzamy cmentarz i
opactwo Benedyktynów.
Gdy dojechaliśmy do Pompejów znów bramki w
wejściu, ale szybko poszło – dość dobrze zorganizowany punkt ze
sprzedażą biletów wstępu. Pierwsze co pamiętamy to piekło z
nieba. Ukrop masakryczny. Teren ciągle odkrywany, dość duży. Co w
Pompejach jest każdy wie, dość dobrze zakonserwowane eksponaty..A
pani przewodnik standardowo podsycała naszą ciekawość różnymi
opowieściami w stylu „a tu drodzy państwo był dom
uciech”.
Wieczorem zakwaterowanie było w cudnej miejscowości
Sorrento, hotel mieścił się na wzgórzu, a nasz pokój był na
poziomie -3. Niestety kolacja upłynęła nam na rozmowie z niezbyt
lubianą przez nas rodziną ze Stanów i ojej..ojej..ojej..oj
nie..nawet nie daliśmy rady zjeść obiadu do końca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz